Sarva Dharma, to chór niezwykły, jedyny w swoim rodzaju, a jego duszą, twórcą, dyrygentem i dyrektorem jest MARIA QUOOS. Muzykę, śpiew i występy artystyczne ma w genach, po ojcu. Tadeusz Quoos był aktorem-amatorem, pasjonatem aktorstwa. W Zakładach Cegielskiego w Poznaniu założył amatorski teatr. Większość występujących tam aktorów przeszła później do Operetki Poznańskiej, co świadczy o poziomie zespołu. Niestety życie ułożyło się w taki sposób, że musiał zrezygnować z kariery scenicznej
Zainfekowana aktorstwem
– Miałam to po moim ojcu. Aktorką byłam właściwie od najwcześniejszych lat – wspomina Maria. – Występowałam na podwórku i w przedszkolu. Jeśli znalazłam kawałek kurtyny czy zasłony, zaraz robiłam tam teatr. Bardzo to lubiłam. W szkole podstawowej, potem średniej byłam znaną recytatorką. Kochałam poezję – stała się moją pasją i wygrałam wiele ogólnopolskich konkursów recytatorskich.
Wprost żyła poezją, chłonęła ją całą sobą zarówno poetów polskich, jak i zagranicznych. Do dziś pamięta wiersze Achmatowej i Walta Whitmana czy Szymborskiej. Jako nastolatka czytała, recytowała i uwielbiała poezję Norwida.
Zdawała najpierw do szkoły teatralnej w Warszawie. Jednak nie dostała się, co było dla jej przyjaciół dużym zaskoczeniem.
Aby dostać dodatkowe punkty, przez rok pracowała jako adept w teatrze w Słupsku. W efekcie w kolejnym roku dostała się do Szkoły Teatralnej we Wrocławiu.
Ostatecznie skończyła wydział lalkarski na PWST. – To był we Wrocławiu pierwszy, eksperymentalny wydział, takie połączenie lalek i dramatu – opowiada Maria Quoos. – Każdy z absolwentów mógł wybrać, jaką drogą kariery chce iść: zająć się lalkarstwem, czy sprawdzić w teatrze dramatycznym.
Ona wybrała to drugie. Wykładowca, a jednocześnie reżyser, Grzegorz Mrówczyński, zabrał czwórkę absolwentów do teatru w Bydgoszczy, którego został dyrektorem. I tak zaczęła się jej przygoda z teatrem