Nie mam najmniejszych wątpliwości, że w obecnym czasie, gdy wszystko zdaje się walić, wielu ludzi zastanawia się, co pojawi się na końcu tego procesu. Czy w ogóle możliwy jest przeskok na wyższy poziom, wyjście z marazmu? Czy raczej stan świata będzie się pogarszać bez końca?
Mój przekaz jest konstruktywny i pozytywny. Możliwe bowiem jest nie tylko wyjście z zapaści (oraz ciemności), ale też stworzenie wspaniałego świata. Jestem pewien, że tak będzie. Jednak warto zastanowić się, od czego dostępność tej perspektywy zależy: co musi nastąpić, by się ona zmaterializowała?
Mamy do czynienia z wielopłaszczyznowym kryzysem całej obecnej cywilizacji, dlatego zakładam, że akceptowalna jest teza, iż warunek stworzenia nowego to przede wszystkim zrozumienie, co ową zapaść wywołało.
To pozornie proste, ale naprawdę unaocznia nam bardzo poważny problem a mianowicie, że ludzkość najwyraźniej jest bardzo daleka od zrozumienia tegoż. Nie pojmuje bowiem swego rozwoju – zapaści i przeskoków, które miały miejsce w jej dziejach.
Nie rozumie zresztą progresu w jakimkolwiek wymiarze. W ogóle nie jest w stanie pojąć związku między rozwojem człowieka a rozwojem ludzkości. Nie dotyczy to bynajmniej tylko zwykłych ludzi: nawet obecne teorie socjologiczne tego nie opisują.