Kumulacja kryzysów gnębiących ludzkość: klimatycznego, zdrowotnego, politycznego, gospodarczego oraz humanitarnego, zmusza nas do zmiany sposobu myślenia o sobie i zasadach naszego funkcjonowania. Czy przepotężny chaos jest w stanie zrodzić nowy, sprawiedliwy ład, który zagwarantuje następnym pokoleniom stabilną przyszłość na tej planecie?
Upadek ludzkiej cywilizacji w obecnym jej kształcie wieszczony był w biblijnym Objawieniu św. Jana (Apokalipsie), rozumianym jako ostateczna bitwa między siłami dobra i zła. Pod wpływem demonów narody mają dążyć do kolejnej wojny światowej. Dziełu temu można też nadać pozytywny wydźwięk, skoro zaleca ono przyszłym pokoleniom czujność i napomina, aby nie dały się zwieść demonicznej propagandzie konfliktu, jaka będzie rozpowszechniana na całej Ziemi.
Podobnie niejednoznaczne przesłanie niosą ze sobą interpretacje zamknięcia cyklu długiej rachuby kalendarza Majów w dniu przesilenia zimowego w 2012 r., ponieważ można je rozumieć jako koniec cywilizacji w wyniku globalnej zagłady, ale również jako koniec pewnej epoki w dziejach Ziemian.
Datę tą można łączyć też z punktem osobliwym wzajemnych powiązań we Wszechświecie opisanym w Księdze Przemian taoizmu i zinterpretować to jako czas przemiany mieszkańców Ziemi oraz nadejście nowej epoki w historii ludzkości. Rok 2012 już minął, nic groźnego się nie stało, więc wszystko wskazuje, że zbliżamy się do nowej ery w dziejach Homo sapiens.
Nasze poczucie bezpieczeństwa nie trwało jednak długo, ponieważ dał się już zauważyć wzrost średniej temperatury na planecie, topiły się lodowe czapy wokół biegunów, poziom wód oceanów podnosił się, a niektóre rejony kontynentów pustynniały.
Przypisano to zwiększonej emisji CO2 i podjęto próby jej ograniczenia, co dla krajów o gospodarce opartej na węglu stało się prawdziwym wyzwaniem.