Obok uznanych jasnowidzów czy astrologów ówczesnej stolicy, istnieli podejrzani, choć mocno się reklamujący wieszcze. Żerując na ludzkiej naiwności i rozpaczy, dopuszczali się nie tylko nadużyć czy oszustw, ale też… łamania prawa
Znanymi w branży, bo stale anonsującymi się w popularnej prasie, jak np.: Gazeta Siedem Groszy, Dzień Dobry, Dziennik Bydgoski, Kurier Warszawski czy Ilustrowany Kuryer Codzienny, byli m.in. wróżka Pryma z ulicy Chmielnej, Pary-Banu z Polnej, Jasnosłysząca z Miedzianej, Astrid z Kopernika, Mańkowska czy Wiodrowa. A także Wacław Pyffello, Szyller-Szkolnik i Said Foady.
Tymczasem kulisy tego magicznego biznesu szokują. Dość wspomnieć, że córka Szyllera-Szkolnika odsprzedała praktykę astrologa Said Foady’emu. Ten bowiem dotąd, pod pseudonimem Klu-Klu występował w cyrkach jako… połykacz żab.
Z kolei słynna wróżka Pryma była nałogową alkoholiczką, urządzającą cotygodniowe libacje, Pyffello molestował seksualnie swe klientki, zaś Szyller-Szkolnik utopił majątek w szmirowatych rewiach((A. J. Mustafa, Pamiętnik jasnowidza, Warszawa 1984, s. 117)).
Sadi Said Foady: fałszywy fakir
Spekulowano, że pochodził z Turcji, Libii, Egiptu, Indii… Tajemnica i orientalny sznyt przysparzały mu klientów. Fotografował się a to w turbanie, a to w fezie na głowie.