W różnego rodzaju zapowiedziach opisujących obecny okres wielkich, fundamentalnych przemian, powtarza się motyw skonfrontowania ludzi z prawdą – a raczej z różnymi prawdami, jakich do tego czasu w ogóle nie widzieli. Co ciekawe, dotyczy to zarówno przekazów apokaliptycznych z dawnych czasów, jak i tych znacznie nowszych…
Zacznę od tych pierwszych… Już w starotestamentowej Księdze Izajasza znalazły się enigmatyczne słowa: (Pan) zedrze zasłonę zapuszczoną na twarz wszystkich ludów i całun, który okrywał wszystkie narody (Iz 25,7). Można to zinterpretować jako nawiązanie do ślepoty, w jakiej ludzie żyją, a z której zostaną wbrew sobie wyzwoleni.
Dobrze pamiętam też słowa z Apokalipsy św. Jana, gdzie użyto równie ciekawej metafory, tym razem odnośnie Jezusa jako architekta apokalipsy: A z ust Jego wyjdzie ostry miecz, by nim razić narody (Ap 19,15). To również pozostawało dla ogromnej większości ludzi tajemnicze, choć bez trudu można odczytać tu zapowiedź ujawnienia prawdy jako narzędzia przewartościowania, broni do walki z archaizmami ciągnącymi ludzkość w przeszłość.
Trudno mi z kolei nie skojarzyć tego z zasadniczym wezwaniem Jezusa, a mianowicie apelem o zmienianie swojego myślenia, przewartościowywanie percepcji, co później nie tylko z Ewangelii usunięto, ale wręcz odwrócono znaczenie.
Chodzi tu o słowo metanoia, a raczej metanoite (wołacz w liczby mnogiej), oznaczające właśnie to, później przeinaczone na nawracajcie się. Są to nie tylko pierwsze słowa Jezusa w Biblii, ale zarazem przykład przekłamania perfidnego, bo nawracanie się odniesiono do kultu Jahwe/Aszery, czyli przekierowano ludzi ku archaizmom – zakorzenionym wprost w neolicie! To samo zrobiono zresztą z innym słowem, o podobnym znaczeniu: epistrahein…