Największy błąd w kwestii rozumienia czasu popełniają ci, których jako naukowców nie podejrzewalibyśmy o takie zaniedbania. Kwestia ta ma bowiem istotne znaczenie, tak teoretyczne, jak i praktyczne, a nawet filozoficzne
Szerokie spojrzenie na zagadnienie czasu ukształtowało się jeszcze w starożytności. Nasze zaś zwyczajne i powszednie rozumienie, a raczej poczucie upływającego czasu, stanowi następstwo dobowego oraz rocznego obrotu Ziemi wokół własnej osi, jak również wokół Słońca. Gdyby nie te obroty, kto wie, czy w ogóle powstałoby w nas poczucie jego przemijania?
Jest też odmienne oblicze kulturowe, obyczajowe i religijne tego zjawiska. W odległej prehistorii tworzono postacie zawiadujące czasem dla bogów. W Grecji był to bóg Chronos. Od jego imienia wywodzi się nazwa precyzyjnego zegara – chronometru.
Wreszcie czas jest jak półka z przegródkami. W każdej z nich umieszczamy wydarzenia naszego życia: narodziny, maturę, małżeństwo, czy pojawienie się dzieci. Tutaj też mieszczą się sprawy związane z synchronizacją zdarzeń. Do pracy wychodzimy np. o 7:00, a wracamy o 18:00.
Jednak czy czas istnieje tak jak polny kamień czy kropla deszczu? Poniekąd jest on według mnie jedynie użyteczną konstrukcją myślową. Przestaje istnieć dla zmarłych, przynajmniej w laickim podejściu.