Pies naszego reportera nawiązał kontakt z Wielkim Magiem, Marcelusem Toe Guorern
Wielki Medium przeczytał moją prośbę z samego rana i od razu poczuł nagle „poruszenie i wibracje”.
Wieczorem Wielki Medium nie mógł zasnąć. Była godzina 23.00. Siadł nad kartką papieru i postanowił do mnie napisać. Tego dnia Wielki Medium przybrał imię Marcelus Toe-Guor. Kiedy indziej nazywa się Christian de Perceval, albo Maria Duval. Wolno mu zmieniać tożsamość, bo przecież jest Wielkim Medium. W języku polskim słowo medium ma co prawda rodzaj nijaki, jednak mój mistrz nie musi przestrzegać reguł gramatyki. Skoro jest Wielki, może określać siebie w reklamach jako „ten Medium”.
Ten Medium zatem, czyli Mag Marcelus Toe-Guor. Niezaprzeczalny Mistrz Jasnowidztwa, Magnetyzmu i Egzorcyzmu. Wielki Mistrz-Wróżbita i Telepata.
Nazwany przez Wielką Prasę Nostradamusem XX wieku (wszystkie określenia pochodzą z reklam prasowych) upodabnia się na fotografiach, którymi ozdabia owe reklamy, do Piotra Skrzyneckiego z Piwnicy pod Baranami w przypływie największego natchnienia. Maria Duval, określana w reklamach jako Kobieta-Radar. przybiera wygląd wróżki z filmu dla niegrzecznych dzieci, a kiczowate ozdoby wiszące u jej uszu mają – jak się wydaje – dodać fotografii uroku tajemniczości i nieziemskiej głębi. Ostami z trójki. Christian de Perceval, wygląda najbardziej pospolicie, jak Hiszpan, a może Hindus i dla odmiany – nie używa żadnych tytułów. Wszyscy pieszczą w dłoniach promieniujące przedmioty.
Niewykluczone, że osoby te istnieją naprawdę gdzieś w świecie, może nawet posiadają zdolności mediumiczne lub dar jasnowidzenia.
Na pewno jednak nie mogą oddawać się swemu powołaniu w Warszawie, gdzie poprzez reklamy każą do siebie pisać, ani w Otwocku, skąd wysyłają listy do klientów pozyskanych drogą reklam. Dlaczego nie mogą – dowodzi prosty eksperyment.
Poruszenie i wibracje, jakie poczułem tego rana – napisał do mnie Wielki Marcelus – nakłoniły mnie, by powrócić do Twojego przypadku raz jeszcze tego wieczora, zanim sekretarka nie wyśle listu przeznaczonego do Ciebie. Wierzę, że dobrze zrobiłem, ponieważ, mimo późnej godziny zacznę natychmiast moją pracę, by zneutralizować negatywne fale, które otaczają Cię ze wszystkich stron, zamykają jak w więzieniu o niewidzialnych kratach i powodują nieszczęśliwe konsekwencje dla Twojego codziennego życia. Jeśli nie czekałem na Twoją formalną zgodę, żeby przedsięwziąć tę tajemną akcję, to tylko dlatego, że jestem teraz pewien, iż znajdujemy się przed bardzo poważną sytuacją, przed przeszkodą dużo poważniejszą niż sądziłem, rozpatrując po raz pierwszy Twój przypadek.
Niewidzialna Linia, która łączy Wielkiego Maga z Tajemną Mocą, musiała tego wieczoru znaleźć się w obszarze wyjątkowych zakłóceń magnetycznych, ponieważ Wielki nie połapał się. że na jego ogłoszenie w tygodniku Super Tele Magazyn wysłałem dwie prośby: swoją oraz mojego psa.
Pies wabi się Bajka, żeby więc wyposażyć go w ludzkie cechy, dołożyłem mu imię Irena. Przydałem też kilkanaście lat życia, bowiem mając pięć miesięcy. Bajka nie nauczyła się jeszcze, rzecz jasna, pisać, czego Wielki Marcelus Toe-Guor mógł się łatwo domyślić po dacie urodzenia.