Perła Dolnego Śląska skrywa wiele sekretów. Jednym z nich są liczne spotkania z UFO na terenie miasta i jego okolic, nierzadko mające bardzo oryginalny charakter. Na tym jednak wrocławska księga tajemnic się nie kończy
Latające talerze i ich pasażerowie to jednak nie wszystko, ponieważ we Wrocławiu, jeśli wierzyć relacjom, dochodziło również do spotkań z dziwnymi stworzeniami o trudnym do ustalenia pochodzeniu. O tej anomalnej stronie miasta, dla wielu nieznanej, piszę w swojej nowej książce Tajemnice Dolnego Śląska. UFO i niewyjaśnione zjawiska. W stolicy wspomnianego regionu, liczącej blisko 650 tys. mieszkańców, znajduje się kilka obszarów, gdzie do dziwnych wydarzeń dochodzi częściej niż gdzie indziej.
Z dawnych lat
Najwcześniejsza wrocławska relacja o spotkaniu z czymś nieziemskim pochodzi ze średniowiecza, gdy miasto zostało niemalże doszczętnie spalone na skutek najazdu Tatarów.
Gdy przez kilka dni przeciągali oblężenie, nie usiłując zdobyć (zamku), brat Czesław z zakonu kaznodziejskiego, z pochodzenia Polak, pierwszy przeor klasztoru św. Wojciecha we Wrocławiu (…), modlitwą ze łzami wzniesioną do Boga odparł oblężenie. Kiedy bowiem trwał w modlitwie, ognisty słup zstąpił z nieba nad jego głowę i oświetlił niewypowiedzianie oślepiającym blaskiem całą okolicę i teren miasta Wrocławia. Pod wpływem tego niezwykłego zjawiska serca Tatarów ogarnął starach i osłupienie do tego stopnia, że zaniechawszy oblężenia uciekli raczej niż odeszli – pisał Jan Długosz o wydarzeniach z 1241 roku.