Z dr. Bradleyem Nelsonem, autorem książki Kod emocji, rozmawia Wojciech Chudziński
Dr Bradley Nelson – chiropraktyk i lekarz holistyczny, uznawany za jednego z czołowych ekspertów w dziedzinie medycyny energetycznej – od ponad dekady prezentuje na całym świecie opracowaną przez siebie technikę kodu emocji. Kluczowym elementem tej metody jest uwalnianie emocjonalnego bagażu, który podczas naszego życia zgromadził się w ciele, zakłócając prawidłowe jego funkcjonowania.
Rezultaty osiągane przez dr. Nelsona są nadzwyczajne i, co istotne, pojawiają się praktycznie natychmiast. Znikają bóle (np. pleców, kolan, bioder) i inne chroniczne dolegliwości; stajemy się bardziej radośni, twórczy; opuszcza nas apatia oraz lęk. Jak napisał polski terapeuta kodu emocji Dariusz Chwiejczak: metoda dr. Nelsona to wstęp do medycyny XXI wieku i bezcenne narzędzie dla terapeutów. Przy czym każdy, kto zapozna się z opisem właściwych narzędzi, może tę technikę stosować samodzielnie.
Ta historia rozpoczęła się, jak się wydaje, gdy miał Pan trzynaście lat i zapadł na chorobę nerek. Medycyna akademicka okazała się wówczas bezradna, a Pana rodzice sięgnęli po metody alternatywne, które doskonale się sprawdziły. Czy to wtedy „narodził się” przyszły lekarz i „uzdrowiciel holistyczny” dr Bradley Nelson, jakiego znamy dziś?
– Tak naprawdę moja osobista podróż rozpoczęła się w jeszcze młodszym wieku. Miałem siedem lat, gdy poważnie zachorowałem na odrę. Rodzice przygotowali mi tymczasowe łóżko w salonie, bym mógł znajdować się bliżej ich sypialni. Z szeptów i urywanych rozmów, które do mnie docierały, zrozumiałem, że następnego ranka zabiorą mnie do szpitala, by umieścić w czymś, co nazywali namiotem tlenowym. Dla umysłu siedmiolatka namiotowa strona tego planu brzmiała kusząco, byłem jednak zbyt chory, by myśleć o zabawie. Tej samej nocy, gdy moje rodzeństwo poszło już spać, rodzice po cichu weszli do salonu. Mama spytała ojca, czy pomodli się z nią o moje zdrowie. Uklękli przy kanapie.
Przypuszczalnie pierwszy raz w życiu widziałem wtedy ojca rozmawiającego z Bogiem.
W trakcie tej krótkiej, żarliwej modlitwy poczułem w ciele nagłą zmianę. Uczucie to pojawiło się w głowie, a potem ogarnęło całe ciało, aż po palce stóp. W ciągu tej jednej sekundy ozdrowiałem! Trzymałem język za zębami do czasu, aż ojciec skończy się modlić. Kiedy przestał, zacząłem krzyczeć: Już mi lepiej! Już mi lepiej! Już mi lepiej! Rodzice nie mieli pojęcia, co się stało, ale następnego dnia okazało się, że faktycznie jestem zdrowy.
Z kolei, gdy miałem trzynaście lat, zdiagnozowano u mnie chorobę nerek, z której szybko i skutecznie zostałem wyleczony dzięki medycynie holistycznej, bez konieczności sięgania po leki. To właśnie wtedy zdecydowałem – tak jak pan mówi – że w przyszłości będę leczył ludzi. Jednak nie jako lekarz akademicki, a holistyczny, który pomaga odzyskać zdrowie w sposób całkowicie naturalny, wykorzystując inteligencję, którą charakteryzuje się ludzki organizm.