Dać prawo wyboru – to przesłanie dr. Piotra Witczaka dotyczące obowiązkowych szczepień. Ale żeby człowiek mógł dokonać tego wyboru świadomie, potrzebne są rzetelne badania, których… nie ma
Na portalu YouTube, na kanale Rymanowski Live ukazał się ciekawy wywiad z dr. Piotrem Witczakiem, doktorem nauk medycznych i biologiem medycznym, którego specjalizacją jest immunologia. O swoich doświadczeniach dotyczących medykamentów, szczepień i przemysłu farmaceutycznego może on mówić z pełną odpowiedzialnością, gdyż pracował w rządowej Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, specjalizując się w ocenie skuteczności i bezpieczeństwa leków.
Rewolucja w USA uderzy w WHO
Wszystko wskazuje na to, że USA czeka mała rewolucja, a co za tym idzie, także świat. Zespół współpracowników Donalda Trumpa, kierujący procesem przejmowania władzy zaproponował, żeby już pierwszego dnia urzędowania nowego prezydenta, Stany Zjednoczone wycofały się z WHO. Eksperci ostrzegali, że miałoby to katastrofalny wpływ na globalny poziom ochrony zdrowia. Piotr Witczak nie podziela tych obaw. Twierdzi, że każde z rozwiniętych państw ma swoje know-how, własnych znakomitych specjalistów i wystarczający potencjał, żeby kwestie zdrowia publicznego rozwiązywać samodzielnie. Światowa Organizacja Zdrowia nie jest do tego niezbędna.
Witczak zauważa, że oczywiście – wycofanie się USA zmieni wiele dla świata, dodaje jednak, że działalność WHO w przeciągu ostatnich dekad pozostawia wiele wątpliwości. I niekoniecznie przyniosła więcej pożytku niż strat. Światowa Organizacja Zdrowia współpracuje bowiem z przemysłem farmaceutycznym, który ma potężne wpływy. Biolog przypomina jej podejście do świńskiej grypy w 2009 r. Wtedy, dziwnym trafem, miesiąc przed rozpoczęciem epidemii, WHO nagle zmieniło definicję pandemii, z takiej, która opierała się na ogromnej liczbie zgonów, na taką, że wystarczą liczne zakażenia. Wywołano panikę. Potem udowodniono, że pandemia została wyolbrzymiona, a m.in. duński magazyn Informacja wykazał, że w tym czasie wielu ekspertów doradzających Światowej Organizacji Zdrowia otrzymało wielkie kwoty od przemysłu farmaceutycznego. To daje wiele do myślenia…
Wykazano też, że WHO zaleca wiele leków, niekoniecznie skutecznych i z niekorzystnym profilem bezpieczeństwa. To wszystko wzbudza podejrzenia, że organizację tę trudno nazwać niezależną instytucją. Według dr. Witczaka, na pierwszym miejscu jest ona finansowana przez Niemców, potem USA, Wielką Brytanię i Komisję Europejską. Ale także przez Gatesów i Gavi, czyli Globalny Sojusz na rzecz Szczepionek i Szczepień. Tak Gavi jak i Gatesowie zajmują się promocją i dystrybucją szczepień. I mają w tym udziały. Na dodatek WHO zmieniło swą politykę, na pewnym etapie dopuszczając prywatnych sponsorów. To wymusza i forsuje pewne technologie, które niekoniecznie są dla pacjentów najlepszym rozwiązaniem.
Antyszczepionkowy Kennedy?
Głośnym echem odbiła się na świecie informacja, że Donald Trump nominował Roberta F. Kennedy’ego jr. na szefa resortu zdrowia. Osobę z przypiętą łatką antyszczepionkowca. Czy słusznie?
Jak zauważa dr Witczak, Kennedy przede wszystkim jest osobą dobrze zorientowaną w branży. By wygrać wiele spraw, musiał opierać się na danych naukowych dotyczących zdrowia. Warto pamiętać, że jest on autorem, kontrowersyjnej dla wielu, książki Prawdziwy Anthony Fauci (obszerne omówienie w NŚ 2⁄25 – przyp. red.). Analizuje w niej karierę amerykańskiego lekarza, immunologa i doradcy medycznego, która ściśle wiąże się z pandemią COVID-19. To sprawiło, że jest dziś przedstawiany przez media głównego nurtu jako zwolennik teorii spiskowych i antyszczepionkowiec. Tyle że Kennedy nie zamierza zabraniać immunizacji. Za to widzi nieprawidłowości w badaniach preparatów i ich skutkach ubocznych. Mówi o drzwiach obrotowych między przemysłem farmaceutycznym a instytucjami dopuszczającymi leki na amerykański rynek. Powiedział wprost, że na 7 byłych prezesów FDA (amer. Urząd ds. Żywności i Leków), 6 pracuje obecnie w firmach farmaceutycznych. Jeden z naukowców na łamach British Medical Journal wykazał wręcz, że badania prowadzone przez większość agencji dopuszczających do obiegu leki są finansowane przez producentów medykamentów. Pojawia się tu pytanie o niezależność wspomnianych instytucji.
Nie inaczej jest w Polsce, zauważa dr Witczak:
– Kolejny krok kariery dla mnie, analityka pracującego w Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, był już w kierunku firmy farmaceutycznej, na stanowisko menadżerskie.

Tak jest i w przypadku innych pracowników instytucji badających bezpieczeństwo leków. Chociaż, jak zauważa biolog, w jego agencji zdarzały się też przejścia na stanowiska kierownicze w drugą stronę – ludzi, którzy pracowali wcześniej w firmach farmaceutycznych. – Mamy tu oczywisty konflikt interesów – zauważa. Istnieje więc legalna korupcja polegająca na tym, że przemysł farmaceutyczny wpłaca pewną kwotę na badania i oceny leków, które sam produkuje. To te drzwi obrotowe, o których wspominał Kennedy. Niestety, fakty są takie, że nauka jest droga, badanie leków jest drogie i nie da się funkcjonować bez firmy farmaceutycznej, która sponsoruje granty, daje pieniądze na badania oraz dba o kariery dobrze zapowiadających się naukowców.
Szukając rozwiązania
Wydaje się, że z tej sytuacji nie ma wyjścia, ale Kennedy proponuje pewne rozwiązania. Trump zapowiedział już, że jego administracja będzie sprawdzać szczepienia. Zbada też ogromny wzrost liczby autystyków. Zauważył on, że jeszcze 25 lat temu autyzm nie stanowił problemu. Dotyczył 1 przypadku na 100 tys. osób. Dziś to jeden przypadek na 100. Nadal pozostaje nierozwiązana kwestia, czy za tę sytuację winne są szczepienia najmłodszych. Niewątpliwie, badania wskazują na większą zawartość toksycznych metali w organizmach dzieci z zaburzeniami neurorozwojowymi. Przypuszcza się, że nawet plomby amalgamatowe u matek mogą mieć wpływ na późniejsze problemy ich potomstwa, nie mówiąc o dodatkach zawartych w preparatach do immunizacji.
W Polsce nikt tego tak naprawdę nie bada – twierdzi dr Witczak. Są możliwe przecież badania szczepieni-nieszczepieni, ale wykonuje się ich niewiele, chociaż wg biologa jest to dosyć proste. Ministerstwo Zdrowia dysponuje bowiem danymi pacjentów. Mogą być one udostępnione anonimowo, na podstawie numeru PESEL. Można by w ten sposób porównać grupę szczepionych i nieszczepionych. Tyle że Ministerstwo Zdrowia takich danych nie udostępnia. W Ameryce jest podobna sytuacja. Trump jednak zamierza przekazać tę sprawę Kennedy’emu. A ten wyraźnie zapowiedział, że przede wszystkim zakaże reklamowania produktów farmaceutycznych w mediach głównego nurtu. Podkreślał też, że nie będzie nikomu zabraniał poddawać się immunizacji. Uważa, że każdy powinien mieć dostęp do szczepień, ale też do wyników analiz, które ocenią zagrożenia i korzyści.
– Ja się z nim zgadzam, że obecnie nie ma wiarygodnych badań na ten temat – mówi dr Witczak. Większość preparatów, które są obecnie podawane dzieciom, nie zostało przebadanych wobec obojętnego placebo. – A to dla mnie, jako analityka technologii medycznych, jest szokujące – dodaje biolog. Leki są w ten sposób badane, a preparaty do immunizacji nie. I należy zadać sobie pytanie – dlaczego?
Tłumaczą to autorzy polecanej przez dr. Witczaka książki Żółwie aż do końca. Czy warto szczepić dzieci? Otóż preparaty do immunizacji nie są tak badane jak leki, gdyż przemysł farmaceutyczny wychodzi z założenia, że jest nieetyczne, aby grupa kontrolna dostała substancję nieaktywną i była narażona na chorobę zakaźną. Więc takie preparaty są jedynie oceniane w porównaniu z innymi preparatami, już dostępnymi na rynku. Autorzy książki wysuwają jednak ostry wniosek, że porównywanie nowych preparatów do preparatów już stosowanych stanowi celowy zabieg, mający na celu ukrycie ich skutków ubocznych. To pułapka, w którą wpadł przemysł farmaceutyczny. A ponieważ sytuacja taka trwa od lat, teraz producenci boją się prawdy i wolą ukrywać, że wcześniej – w zasadzie od zawsze – te preparaty dopuszczano bez prób kontrolnych. Teraz jest już za późno na przyznanie się do tego, oznaczałoby to bowiem ogromne koszty dotyczące m.in. odszkodowań.

Wzrost nietypowych nowotworów
Dr Witczak podczas wywiadu wspomina też, że Paweł Kabata, chirurg onkolog z Wojewódzkiego Centrum Onkologii Copernicus powiedział, że ostatnio on i jego koledzy spotykają się coraz częściej z bardzo nietypowymi, agresywnymi nowotworami. Takich głosów jest coraz więcej nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Biologia tych zmian jest zaskakująca. Pojawiają się podejrzenia, że mogły się do tego przyczynić preparaty mRNA, powszechnie stosowane w szczepieniach przeciw COVID-19, osłabiając układ odpornościowy osób poddanych immunizacji. Ale mówią o tym jedynie ci odważni.
– Statystyki z całego świata, do których mam dostęp, wskazują, że przyspieszenie tych diagnoz nastąpiło dopiero w drugiej połowie 2021 roku – twierdzi dr Witczak.
Nie brakuje też publikacji na ten temat. Całą rzecz trzeba by zbadać dokładniej, ale wymaga to kosztów, ogromnych nakładów sił i czasu, żeby coś takiego wykazać.
– Na razie mamy badania, które wskazują na korelację, ale korelacja nie oznacza jeszcze związku przyczynowo-skutkowego – podkreśla rozmówca. – Mamy opisane patomechanizmy. No i wzrost nowotworów skorelowany z okresem masowej immunizacji. Mamy poszlaki, jest tu wiele kropek, które należałoby połączyć.

Wiele się działo w tym temacie w Japonii. Mówiono wprost o licznych powikłaniach, nie tylko nowotworowych, ale też o problemach z układem sercowo-naczyniowym. Skala powikłań jest bardzo duża, jednak trzeba to zestawić z propagandą, która twierdzi, że te preparaty są bezpieczne. Nakładają się tu różne zjawiska, wynikające po prostu z infekcji. Trudno udowodnić, czy dana sytuacja stanowi skutek przyjęcia szczepionki, czy zachorowania na wirusa. W wielu kwestiach mechanizm powikłań jest podobny albo nawet identyczny i po chorobie, i po szczepieniu. Narracja idzie więc w kierunku, że to następstwa tzw. long covid, a nie poszczepienne. Nie ma wiarygodnych badań, które by to potwierdzały. Jest za to masa naukowców, którzy rzetelnie analizują te dane i wykazują błędy metodologiczne. Oficjalna narracja opiera się na wadliwych badaniach obserwacyjnych. A także stosuje się różne manipulacje. Statystyki dotyczące NOP-ów są niewiarygodne, bo szacuje się, że zgłaszalność jest na poziomie jednego do 10%, a może nawet poniżej 1%.
Na inne problemy, prawdopodobnie także związane ze szczepieniami na Covid, wskazują analizy dr. Sobolewskiego, który jest analitykiem. Wykazał on drastyczny wzrost hospitalizacji z powodu chorób sercowo-naczyniowych od drugiego kwartału 2021 roku. Chodzi tu głównie o problemy z krzepliwością krwi. Przypadki zachorowań wzrosły aż pięciokrotnie.
Jeśli chodzi o immunizację, trzeba więc ponad wszelką wątpliwość udowodnić, że korzyści ze szczepień przewyższają ryzyko. I tu wracamy do Kennedy’ego, który nie twierdzi, że preparaty należy wycofać; podkreśla jedynie, iż ponad wszelką wątpliwość należy udowodnić, że są one bezpieczne, a populacja zaszczepiona ma większą przeżywalność i jest zdrowsza niż populacja niezaszczepiona.
*
Tekst został napisany w oparciu o zamieszczony na YouTube, na kanale Rymanowski Live, materiał pt. Rymanowski, dr Witczak: Kennedy, WHO, mRNA, Matrix…
(opracowała MA)
*
To wreszcie kompetentna, rzeczowa i spokojna wypowiedź, której w chwili, gdy robimy niniejsze omówienie, jeszcze nie zablokowano. Głosów takich w świecie przybywa.
Szczepienia, jak wszystkie inne formy terapii czy profilaktyki, powinny być świadomym wyborem bazującym na kompletnej (!) i obiektywnej wiedzy, a nie na wykrzyczanych, fragmentarycznych informacjach.
W przypadku pandemii Covid-19 propaganda odcięła nam dostęp do tej pełnej wiedzy, pozwalającej na świadome wybory i decyzje. Zostaliśmy okłamani i zmanipulowani, a nierzadko ponosimy tego ciężkie konsekwencje. Firmy farmaceutyczne dobrze zabezpieczyły swoje przychody związane z biznesem szczepionkowym – to nie one będą płaciły za ewentualne szkody na zdrowiu i życiu, spowodowane eksperymentalnymi preparatami, tylko rządy poszczególnych krajów. Mówiąc, bez owijania w bawełnę, to obywatele poniosą koszty uszczerbku na zdrowiu innych współobywateli. Taki system jest wielce szkodliwy społecznie – skupia się głównie na tym, by sprzedać jak najwięcej farmaceutyków. Tymczasem dla ludzi istotna jest przede wszystkim kwestia balansu pomiędzy oczekiwaną skutecznością preparatu. a jego skutkami ubocznymi. Te informacje powinny być powszechnie dostępne, a nie skrywane w tajnych szufladach.
Anna Ostrzycka