W sieci pojawiły się nieoficjalne pogłoski z oficjalnych źródeł mówiące o odkryciu zagadkowego sygnału z planety krążącej wokół Proximy Centauri. Oznaczony jako BLC‑1 ma on być dla naukowców Świętym Graalem. Trwa wyścig, którego celem jest potwierdzenie natury sygnału i zgarnięcie związanych z tym zaszczytów…
Sprawa, jak na taki kaliber, jest dość zawiła. Wiąże się z twierdzeniami youtubera, twórcy filmów dokumentalnych – Simona Hollanda, który pracował m.in. dla BBC, Discovery, ale też na zlecenie NASA. Posiada on dobre kontakty w środowisku naukowym i prowadzi kanał popularnonaukowy. W 2024 r. zaczął publikować vlogi sugerujące, że de facto odkryto istnienie tzw. technosygnatury – świadectwa działania obcej cywilizacji w postaci sztucznych sygnałów. Holland sugerował, że pytanie brzmi nie czy, lecz kiedy dowiemy się o istnieniu Kosmitów emitujących w przestrzeń sygnały przypominające te, jakich źródłem jest działalność techniczna człowieka.
Holland przedstawia sprawę w dość chaotyczny sposób i z kilku punktów widzenia, przy czym powołuje się na swoje znajomości w środowisku astronomicznym. Twierdzenie, że prawdopodobnie znaleziono Obcych miał przekazać mu pochodzący z Europy naukowiec – administrator w jednej z instytucji zajmujących się radioastronomią, a nieoficjalnie potwierdzić Andrew Siemion – uczony związany z projektem Breakthrough Listen (BL), który pracuje także przy projekcie SETI (skrót. od Poszukiwanie inteligencji pozaziemskiej; o BL pisaliśmy już 2016 r.). Ponieważ sprawa jest dość skomplikowana, przedstawię syntezę informacji w tej sprawie, w formie pro i contra.
Oni tam są
Holland zaprezentował wyniki swojego dziennikarskiego śledztwa w kilku nagraniach. Wynika z niego, że w danych z projektu SETI@Home, który był rodzajem wygaszacza ekranu, wykorzystującego zdolności obliczeniowe osobistych komputerów do poszukiwania sygnałów od Obcych, znaleziono ślady potencjalnej technosygnatury. SETI@Home trwał mniej więcej do 2020 r., wykorzystując dane ze zniszczonego radioteleskopu Arecibo, ale zamierzano w ten sposób wykorzystać też dane z australijskiego radioteleskopu Parkes. To przy jego pomocy w 2019 r. obserwowano Proximę Centauri – najbliższą Ziemi gwiazdę, będącą elementem układu potrójnego Alfa Centauri. W sygnałach pojawiła się nietypowa częstotliwość przypominająca to, czego od dekad poszukują naukowcy związani z SETI. Był to słaby, wąskopasmowy sygnał o częstotliwości ok. 982 mHz, który przypominał sztuczną emisję.
Renesans zainteresowania nim nastąpił niedawno, kiedy Holenderski Instytut Radioastronomii oraz niejaki JIVE, czyli Joint Institute for VLBI, którego zadaniem jest koordynacja badań europejskich oraz światowych ośrodków zajmujących się radioastronomią, dokonały wzmocnienia sygnału. Zainteresował się nim wówczas, po raz kolejny, Breakthrough Listen – inicjatywa ufundowana przez rosyjskiego (obecnie izraelskiego – sic!) miliardera Jurija Milnera. Dysponuje on milionami dolarów, które pozwoliły na wykupienie czasu obserwacyjnego w radioobserwatoriach na całym świecie. To od nazwy tego projektu (BL) pochodzi sygnatura sygnału BLC‑1, gdzie C oznacza candidate, czyli kandydata do miana technosygnatury. Co ciekawe, BL ma jeszcze cztery inne sygnały tego rodzaju. Dodatkowo sprawą interesuje się założyciel Facebooka Mark Zuckerberg oraz… Chińczycy posiadający największy na świecie radioteleskop – FAST.
Albo ich nie ma
Sęk w tym, że już w 2021 r. na łamach magazynu Nature grupa astronomów wykluczyła, że BLC‑1 stanowi sztuczny sygnał. Uznano go za zakłócenie. Holland tłumaczy jednak, że doszło do tego przed odkryciami europejskich uczonych. Jednakże naukowcy, z którymi komunikuje się kontrowersyjny youtuber, nie kwapią się z ogłaszaniem odkrycia technosygnatury, twierdząc, że powinni to zrobić badacze zajmujący się SETI. Środowisko i publikatory naukowe milczą, a kontrowersje wokół Proximy B – egzoplanety, z której ma pochodzić sygnał BLC‑1 (o czym pisze Nature) wzmacniają krążące po sieci pogłoski, że Teleskop Kosmiczny Webba odkrył tam sztucznego pochodzenia światła.
Odpowiedź na pytanie, jak jest w istocie przyniosą kolejne miesiące, choć brytyjski Mirror w październiku 2024 r., przy wywiadzie z Hollandem pisał, że o Kosmitach dowiemy się w ciągu… kilku tygodni. Sam Holland zaprzeczył, wyjaśniając, że stanie się to w odpowiednim czasie, gdy naukowcy przeanalizują dostępne im informacje. Poczekamy – zobaczymy? Dziś już nic nie jest pewne.