Moja egipska przygoda zaczęła się od odwiedzenia Sakkary, a później kilku miejsc, gdzie turyści bardzo rzadko docierają. Ta długo planowana wyprawa spowodowała całkowicie inne spojrzenie na historię starożytnej krainy zwanej Khem, który stała się częścią współczesnego Egiptu
Sakkara inaczej
Sakkara większości turystom kojarzy się ze słynną piramidą schodkową Dżesera i otaczającą ją nekropolią, jak również i kilkoma piramidami zlokalizowanymi poza kompleksem. W Sakkarze odnaleziono też wiele kamiennych naczyń, waz, dzbanów wykonanych z niebywałą precyzją tysiące lat temu. Niewiele osób natomiast wie, że pod tym całym kompleksem kryją się kilometry tuneli, szybów. Okazuje się, że miejsce to jest starsze niż nam może się wydawać, do czego przyznaje się współczesna archeologia. Dla mnie Sakkara nabrała jeszcze większego znaczenia po tym, gdy poznałem miejsce, które według mojego przewodnika Mohameda Ibrahima – egiptologa i pisarza, było kiedyś szpitalem… leczenia dźwiękiem.
Po wkroczeniu do kompleksu i skierowaniu się ku jego wschodniej stronie znajdziemy się na otwartym dziedzińcu Heb Sed. Według Encyklopedii Britannica było to jedno z najstarszych świąt starożytnego Egiptu, obchodzone przez króla-faraona po 30 latach rządów i powtarzane potem co 3–4 lata. Ten ważny rytuał wykonywano w celu odmłodzenia władcy i potwierdzenia jego prawa do rządzenia. Zwracam uwagę na słowo odmłodzenie, gdyż według Ibrahima, miejsce to było starożytnym szpitalem rejuwenacji, czy też raczej zestrojenia z pierwotnym wzorcem. I gdyby to były tylko słowa, to uznałbym całą historię za legendę i po prostu miejsce, gdzie odbywał się ciekawy świąteczny rytuał…
W przeszłości dziedziniec Heb Sed był z dwóch stron otoczony atrapami kaplic-świątyń poświęconych bóstwom Górnego i Dolnego Egiptu. Każdą kaplicę otaczała ściana działowa, miały one też dodatkowe małe pomieszczenia, które służyły jako sanktuarium i prawdopodobnie mieściły również posąg. Przynajmniej tak twierdzi oficjalna archeologia. Oznacza to, że na dziedzińcu mogło się znajdować do 28 świątyń, czy też niby-świątyń z ważnymi wnękami. Dziś możemy podziwiać zaledwie kilka rekonstrukcji. Ale najdziwniejsze jest to, że w dwóch z tych quasi świątyń znajdują się aktywne nisze. Gdy włożymy do nich głowę, usłyszymy dudnienie. W dodatku dźwięki różnią się częstotliwościami. Ibrahim poinformował mnie, że źródłem dźwięku jest – podobnie jak w innych miejscach w Egipcie – woda przepływająca systemem sztolni i korytarzy, która generuje wibracje. Na jednym końcu dziedzińca Heb Sed znajduje się platforma z dwoma parami schodów, która była w tej przestrzeni centralnym punktem. Platforma ta okazywała się tak ważna dla rytuału, że jej forma stała się hieroglifem dla oznaczenia Festiwalu Sed. Mój przewodnik twierdzi, że kapłan-lekarz, jak współczesny healer, synchronizował częstotliwość dźwięku pochodzącego z niszy – z częstotliwością chorych stojących na platformie. To miało prowadzić do dostrojenia ich do pierwotnego wzorca zdrowia. Zapytałem go o źródło tych historii, Ibrahim odpowiedział, że urodził w Memfis, czyli dwa kilometry od Sakkary i że wiedza ta jest przekazywana mieszkańcom z pokolenia na pokolenie.
Idąc dalej w kierunku południowym, dochodzi się do kolejnego dziedzińca, na którym mieści się budowla zwana Domem Południowym. Podobno pierwotnie miała 12 m wysokości, gzyms opaskowy oraz fasadę z 4 kolumnami z wiązanymi trzonami. Obecnie, na szczycie zachowanej ściany znajduje się rzeźbiony fryz ze znaków khekher, stylizowany motyw ogrodzenia używany przez tysiąclecia jako element ochronny w grobowcach i świątyniach. Ibrahim uważa, że to symbol oddzielenia ziemi od nieba, granica pomiędzy wymiarem życia ziemskiego i wyższym. Wejście do Domu Południowego, położone niecentralnie, prowadzi poprzez dwa zakręty pod kątem 90 stopni do małego sanktuarium z trzema niszami, w których pierwotnie znajdowały się posągi. Na ścianach tego przejścia odwiedzający kompleks z okresu Nowego Państwa zapisali atramentem swój podziw dla Dżesera i jego pomnika.