Polemiki, zarzuty, kontrowersje wokół myśli Szwajcara trwają od wielu lat – co pokazuje z jednej strony ich żywotność, aktualność, a z drugiej także pewną dotkliwość, obrazoburczość i wieloznaczność. Do szczególnie kłopotliwego, dla zwolenników naukowego Junga, należą jego rzeczywiste, ale złożone w swej wymowie fascynacje gnostyckie… Fascynacje, które powodowały i powodują nadal, także oskarżenia psychiatry o uleganie i upowszechnianie złowrogich polityczne ideologii
Światowej sławy psychiatra, twórca kierunku tzw. psychologii analitycznej w dwudziestowiecznej psychologii, Carl Gustav Jung (1875−1961) to nie tylko uczony, współpracownik Zygmunta Freuda (1856−1939) – pioniera badań ludzkiej duszy i jej terapii czyli psychoanalizy, ale także filozof, humanista, artysta, oraz w opinii swoich zwolenników (wyznawców?) i przeciwników – prawdziwy gnostyk, albo wręcz heretyk; prekursor i guru neognostyckiego New Age…
Po okresie intensywnej działalności oraz przyjaźni łączącej obu pionierów – badaczy głębin ludzkiej duszy (pierwsza dekada XX wieku), nastąpiło jej dramatyczne zerwanie i koniec serdecznych relacji. Poróżniło ich podejście do podstawowej koncepcji, sformułowanej przez Freuda, do nieświadomości oraz do seksualnego charakteru libido, podstawy psychoanalitycznej myśli i praktyki. Dla Junga, koncepcje wiedeńskiego neurologa okazały się być zbyt wąskie, dogmatyczne. Redukowanie bogactwa ludzkich doświadczeń, motywacji, do przede wszystkim, dziecięcych traum i pragnień erotycznych, uznał za istotne ograniczenie. Psychologia analityczna, którą zbudował po rozstaniu z Freudem, została ukierunkowana na rozwój indywidualnego ludzkiego potencjału, na zadanie z którym, wrażliwa, a często zraniona osoba winna się zmierzyć: na świadomą integrację archetypowych treści głębokiej (zbiorowej) nieświadomości z własnym ja, z ego, a ostatecznie, na zbudowanie osi ego/jaźń, pełnej osobowości, czyli na indywiduację.
Pożegnanie z Freudem w 1913 r., zbiegło się dla Junga z przeżywanymi przezeń samego poważnymi zaburzeniami psychicznymi – a może je po części wywołało? Wszak ojciec psychoanalizy uważał Carla Gustava za swojego przybranego syna, dziedzica swych teorii i organizacji (Jung pełnił rolę przewodniczącego Międzynarodowego Towarzystwa Psychoanalitycznego w latach 1910–13). Autor Symboli przemiany. Analizy do preludium schizofrenii (1913), dzieła zrywającego z psychoanalizą freudowską, doświadczał podobnych stanów psychotycznych, jak psychiatryczni pacjenci, których leczył! Trwający kilka lat ciąg wizji, halucynacji, niezwykłych stanów świadomości sam określił pod koniec życia w autobiografii Wspomnienia, sny i myśli z 1961 r. (to swoiste Credo Junga), jako konfrontację z nieświadomością. Jung podjął się wówczas swoistej i skutecznej autoterapii, która następnie stała się pewnym wzorem dla działań psychoterapeutycznych w psychologii analitycznej w ogóle. W jej trakcie zapisywał sny, notował wizje, ba – prowokował je – opracowując przy okazji rodzaj specyficznej medytacji nad obrazami wyłaniającymi się z nieświadomości, którą nazwał aktywną imaginacją (wyobraźnią), malował je i rzeźbił (przy okazji stał się prekursorem arteterapii!). Jednocześnie cały czas rozwijał swoją wiedzę, poszukując analogii dla uchwycenia znaczenia danych mu dziwnych przeżyć, zgłębiał mitologię, wierzenia religijne, literaturę, filozofię, jogę, alchemię, a także systemy wiedzy ezoterycznej np. szwedzkiego uczonego, mistyka i interpretatora Biblii, Emanuela Swedenborga (1688−1772). Praktyka ta, stała się fundamentem jego wszelkich działań interpretacyjnych, jako tzw. amplifikacja, czyli poszerzanie i wzmacnianie znaczeń, kontekstów rozumienia, jedną z dróg do integracji treści nieświadomych, służącą indywiduacji. Jednak, w związku z treścią pojawiającą się w wizjach, z symbolicznymi postaciami, które zaczęły nawiedzać jego fantazję, uznał że starożytny gnostycyzm, rywal początków chrześcijaństwa, to zjawisko szczególnie ważne dla pojęcia tego, czego wówczas doświadczał.