Niniejszy artykuł jest owocem refleksji, jakie zaczęły mnie wręcz bombardować w trakcie pisania jednej z ważniejszych moich książek, przewidzianych na krytyczną fazę zmian – pod dziwnym na pierwszy rzut oka tytułem Uratowanie ludzkości wbrew niej samej. To, że ludzkość ma zostać uratowana wbrew ludziom, pojawiało się w kluczowej zapowiedzi nadchodzących wydarzeń, ale i ja sam w miarę głębszego analizowania zachodzących procesów coraz częściej zderzałem się z problemem niechęci do zauważania jakichkolwiek rozwiązań. To samo dotyczy prawdy o tym, że jakieś ograniczenia w ludziach są
Nie chcą oni tego zobaczyć i problem w tym, że im szerzej patrzyłem na zachodzące zmiany, tym więcej potwierdzeń tego do mnie docierało. W rezultacie tych szoków poznawczych (bo dla mnie jest to prawdą ciężką i przykrą), zacząłem uzmysławiać sobie przede wszystkim, że źródła postaw i zachowań ludzi tylko w bardzo niewielkim stopniu wynikają z docierających do nich informacji, tzn. z argumentów czy faktów. Pamiętam, że jak byłem chłopcem, to milcząco zakładałem, że ludzie wszystko robią na podstawie takiej czy innej wiedzy. Niewątpliwie nie byłbym wtedy w stanie wyobrazić sobie żadnego innego systemu. Paradoks polega na tym, że im bardziej irracjonalne jest podłoże myślenia ludzi, tym bardziej trzymają się oni takiego właśnie uproszczonego poglądu, bo tym trudniej wejrzeć im w siebie.
Teraz, po przejściach wynikających – z analizowania powodów ingerencji w rozwój ludzkości, mogę już nazwać to
cywilizacją opartą na nieświadomości
– z ludźmi zanurzonymi w projekcjach psychologicznych, których nie są oni w stanie zobaczyć obiektywnie i świadomie, ani też tego nie chcą. Tu dochodzimy bowiem do okoliczności kluczowej z punktu widzenia wyprowadzania ludzkości z pułapek mentalnych, a mianowicie do faktu, iż irracjonalność fundamentów tej cywilizacji ma też ważny składnik, niewidziany prawie przez nikogo, jakim są blokady psychologiczne. Uniemożliwiają one zauważenie nawet stosunkowo prostych rzeczy, jeśli tylko zagrażają tkwieniu w Matriksie, czyli w morzu nieświadomości, w jakim ludzie są zanurzeni.
Nie widzimy ich, gdy żyjemy tocząc się po raz wytyczonych koleinach, ale każda próba podważenia utartych wzorców wywołuje u nieświadomego człowieka lęk, bo wejrzenie w swoje motywacje jest dla niego czymś wywołującym reakcję obronną. Instynktownie boi się bowiem każdej zmiany. Jak napisano w pewnej zapowiedzi cytowanej przeze mnie przed laty w tomie I Instrukcji przebudzenia: