Polska stewardesa z wieloletnim doświadczeniem dzieli się relacjami o zdarzeniach, które wykraczały nie tylko poza kompetencje pilotów i członków załogi, ale też ich wyobraźnię. Do dwóch z opisanych incydentów doszło kilka lat temu podczas lotów nad osławionym Trójkątem Bermudzkim…
Jako praktykująca tarocistka i doradczyni mam okazję poznawać ludzi o nietuzinkowych życiorysach. Rozmówcy często dzielą się ze mną historiami osobliwymi, choć ukazującymi meandry prozy życia. Niekiedy zdarzają się też opowieści dotyczące tzw. zjawisk z pogranicza. Świadkowie i bohaterowie tych zdarzeń zaglądali za kurtynę nieznanego, a także poza czasoprzestrzeń – naszego tu i teraz. Z racji tego, że prowadzę blog Biuro Duchów* i propaguję wiedzę o NDE (ang. near-death experiences, pol. doświadczenia bliskie śmierci), najczęściej słyszę o właśnie takich doznaniach. Poznałam sporo poruszających opowieści związanych z życiem po życiu, jednakże o wiele rzadziej słyszałam o spotkaniach z obiektami UFO (wedle nowoczesnej nomenklatury – UAP) oraz ich pasażerami. Jako osoba ciekawa świata oraz świadoma istnienia w nim zjawisk niezrozumianych przez naukę, nie wykluczam, że Ziemia może być odwiedzana przez przedstawicieli innej inteligencji (bez względu na jej rodowód), tym bardziej, że przez lata na łamach NŚ opisano wiele tego typu zdarzeń, również z naszego kraju.
Los sprawił, że w marcu 2023 r. odbyłam arcyciekawą rozmowę z byłą stewardessą, która przez 15 lat pracowała dla czołowych linii pasażerskich, jak i dla osób prywatnych. Pani A. powiedziała, że jest moją czytelniczką i interesuje ją tematyka szeroko pojętego nieznanego. Chciała mi opowiedzieć o kontaktach nie tyle z mieszkańcami Zaświatów, co z mieszkańcami innych światów – choć kto wie…
W ogromnym skupieniu wysłuchałam i zanotowałam to, co z wypiekami na twarzy opowiadała. Widać było, że pomimo upływu czasu wspomnienia te są żywe i wciąż wzbudzają w niej emocje.
Przedstawiam Państwu te historie za zgodą mojej rozmówczyni.
To było UFO? (lot do Miami, sierpień 2016)
Miał miejsce wyjątkowo spokojny lot. Żadnych awantur wśród pasażerów, kapryśnych dzieci, roszczeniowych biznesmenów i tym podobnych atrakcji stanowiących chyba najgorszą stronę mojej pracy. Po raz kolejny przeszłam przez pokład, sprawdzając czy wszystko jest OK. Marzyłam, aby napić się kawy. Nagle samolotem gwałtownie szarpnęło, a sekundę później pokład zalało białe, niezwykle intensywne światło. Stanęłam jak wryta, obserwując to zjawisko. Kontrast między ciemną przestrzenią lewej strony, a oślepiającym blaskiem prawej był niesamowicie intensywny. Można było odnieść wrażenie, że światło pochłania samolot centymetr po centymetrze. Jego promienie przeczesywały cały pokład. Niektórzy pasażerowie przelękli się i krzyczeli. Budzili tych śpiących, aby i oni zobaczyli, co się dzieje. Tymczasem wszystko zniknęło tak nagle, jak się pojawiło.