Współczesny świat został odczarowany. Oznacza to, że Bóg pozostaje martwy. Lecz nasza potrzeba transcendencji żyje i ma się dobrze. W jaki sposób powinniśmy ją wypełnić?
Czy wolno oczekiwać, że przeciętny człowiek będzie zadowolony, słysząc: „Twoje życie nie ma sensu, jesteś tylko anonimową drobiną pyłu kosmicznego; ale głowa do góry: nauka powie ci, jak napędzać samochód przy pomocy świńskich odchodów”? (…) Istnieje w ludzkiej duszy – jako niemalże jej cecha rozpoznawcza – jakaś tęsknota do tworzenia więzi z transcendencją, do odnajdywania sensownego porządku w zawrotnej wielorakości widzialnego Wszechświata… – pisał Jamie James, publicysta New York Timesa.
Oczywiście na dnie swojej duszy człowiek skrywa nadzieję, że jego życie sens jednak ma, bo bycie anonimową drobiną pyłu kosmicznego nie jest zabawne i może prowadzić do rozpaczy. Elementem, który do tej postulowanej anonimowości nie pasuje, jest bez wątpienia świadomość. Z tego też powodu cały wysiłek mistrzów podejrzeń koncentruje się na dyskredytowaniu jej znaczenia.