Astronomowie regularnie dokonują fascynujących odkryć. Są wśród nich takie, które burzą nasz dotychczasowy, poukładany obraz Wszechświata. Szczególnie ciekawe są pod tym względem ciała niebieskie, które – zgodnie z obecnym stanem wiedzy – nie powinny istnieć. To m.in. gwiazda starsza niż sam Wszechświat, leżąca względnie niedaleko Ziemi
Do grupy obiektów niemożliwych zalicza się m.in. ciała niebieskie o trajektoriach niezgodnych z teoretycznymi, matematycznymi wyliczeniami, co wskazuje np. na bliżej nieokreślone zaburzenia grawitacyjne w ich otoczeniu. Ma to miejsce chociażby w przypadku Syriusza – tzw. układu podwójnego, w którym Syriusz A to gwiazda ponad dwa razy masywniejsza od Słońca, zaś Syriusz B to biały karzeł – wygasła gwiazda, której gęstość materii jest tak wysoka, że zawartość deserowej łyżeczki ważyłaby ponad tonę. Obserwowane przez naukowców perturbacje w układzie Syriusza, występujące w cyklu 6‑letnim, pozostają w sprzeczności z modelami i wskazują na istnienie w układzie trzeciego elementu – Syriusza C, o którym wiedzę miał przechowywać w swoich opowieściach zachodnioafrykański lud Dogonów. To, skąd ją wziął i czy Europejczycy dobrze zrozumieli ich opowieści, stanowiło jedną z największych zagadek antropologicznych i paleoastronautycznych. Ale to temat na zupełnie inne opracowanie.
Galaktyki spiralne i problem krzywej rotacji
Do grona obiektów niemożliwych w Kosmosie zaliczyć można również galaktyki spiralne. W jednej z nich – Drodze Mlecznej, mieszkamy. Obserwuje się w nich problem krzywej rotacji. Chodzi o to, że ruch wirowy w ich przypadkach powinien podlegać klasycznym prawom mechaniki, konkretniej – prawom Keplera. Mówiąc w skrócie: w Układzie Słonecznym dana planeta porusza się wokół Słońca po torze eliptycznym, ono samo zaś znajduje się w jednym z ognisk takiej elipsy. Zatem, przykładowo, odległość Ziemi do Słońca zmienia się w tym ruchu okresowo, przy czym planeta przyśpiesza, będąc bliżej gwiazdy, a zwalnia, gdy się od niej oddala. Takie też prawa powinny rządzić rotacją galaktyk spiralnych. Jeżeli wyobrazimy sobie wirującą Drogę Mleczną, to gwiazdy oddalone bardziej od jej centrum powinny obiegać je wolniej, natomiast te bliższe – szybciej (czyli ze wzrostem odległości od środka, prędkość gwiazd powinna maleć). Wykres takiej funkcji nazywa się krzywą rotacji galaktyki.