Kora drzewa chinowego z lasów u podnóża Andów przez wiele dziesięcioleci była surowcem do produkcji chininy – leku przeciwko malarii. Uratowała miliony ludzi, bo choroba ta po dziś dzień stanowi jedną z najbardziej śmiercionośnych przypadłości na globie. Dziś chinina przeżywa renesans.
Po tym, jak zarodźce malarii uodporniły się na leki syntetyczne, antymalaryczne, nastąpił powrót do tego remedium jako do głównego środka przeciwko zimnicy (to druga nazwa tej choroby). A ostatnio pojawiły się też doniesienia, że pochodne chininy mogą być przydatne w leczeniu COVID-19
Matecznikiem drzewa chinowego (Cinchona officinalis) są lasy amazońskie, nie te najniższe, podmokłe, lecz takie, które próbują wspinać się na stoki gór. Drzewo nie jest zbyt okazałe. Jego wysokość dochodzi maksymalnie do 15 m. W konkurencji w drzewami 30–35-metrowymi może więc łatwo zginąć w tłumie, a raczej – w gąszczu. Łatwiej rozpoznać je w okresie kwitnienia, bo kwiaty ma barwne, zwykle żółte i okazałe.