U progu nowego roku warto przypomnieć pewną podniosłą oczywistość, wskazać na jedno zagrożenie dla wolności człowieka, jak też przekonać Czytelników, że mimo iż wilki podchodzą ze wszystkich stron, istnieją solidne podstawy do optymizmu. Pojęcie optymizmu należy do tych tzw. trudnych, bo zakłada, że stać nas jeszcze na wysiłek i to niemały w obronie wolności. Co w kontekście niedawnych cowidowych wydarzeń, oczywistym, niestety, nie jest
Skąd nasz ród – wolność cechą nam wrodzoną
Jezuita Jakub Olszewski w jednym ze swych kazań głosił: A Polak co? Własny on Lakon [Spartanin – RK], którego gdy ktoś na wojnie pojmanego przedawał, pytał kupiec, co by za rzemiosło umiał? Odpowiadał: liber esse – wolnym być. Do tego rzemiosła (a umiejętność bycia wolnym to trudne, artystyczne rzemiosło) ‚olski Lakon (szlachcic), wdrażany był od najmłodszych lat, stąd akceptowanie stanu podległości, niesuwerenności. Godzenie się z jakąkolwiek formą niewoli obce jest wspaniałości narodu naszego – kontynuował jezuita. Co znaczy być wolnym, uczono Polaków w domach równie gorliwie jak pacierza.
Dla naszych przodków wolność i związane z nią prawa obywatelskie były ważniejsze niż rozszerzanie granic państwa! Wielki hetman litewski Jan Karol Chodkiewicz, zwycięski wódz spod Kircholmu (1605), gdzie w kilka tysięcy jazdy pokonał przeważające siły szwedzkie, powstrzymując tym samym zakusy na nabytki terytorialne Rzeczypospolitej, osiem lat później, w 1613 r., zwrócił uwagę Zygmuntowi III Wazie, że płonne są za granicą państwa nabytki, jeśli doma Rzeczpospolita ucisk cierpi.
W 1629 inny polityk litewski, Krzysztof Radziwiłł, kasztelan i wojewoda wileński, brat Janusza, jednego z przywódców rokoszu Zebrzydowskiego, w liście do Jerzego Zbaraskiego, kasztelana krakowskiego, jeszcze dobitniej zaznaczył jak wielką wartością dla mieszkańca Rzeczypospolitej jest wolność: Ojczyzna nie w ścianach, nie w granicach, nie w majętnościach, ale w używaniu praw i wolności należy. Radziwiłłowie birżańscy (Krzysztof i Janusz) byli protektorami protestantyzmu na Litwie, Chodkiewicz wyznawał katolicyzm, ale w poglądach na temat wolność się nie różnili. Wśród historyków dominuje opinia, że było to spoiwo wielowyznaniowej, wielonarodowej i wielokulturowej Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
Czasy świetności naszej Ojczyzny minęły, wiele cnót osłabło lub zanikło, ale zamiłowanie do wolności trwa. To ono sprawiło, że w okresie niewoli rzucaliśmy wyzwanie carskiemu samodzierżawiu. W czasie drugiej wojny światowej zbudowaliśmy państwo podziemne i stawialiśmy zbrojny opór niemieckiemu okupantowi, a zniewoleni przez komunizm ostentacyjnie potrząsaliśmy kajdanami na znak, że żyje w nas jeszcze nasza odmowa, niezgoda i upór, jak pisał Zbigniew Herbert w nocy moskiewskiej niewoli.
Ale dlaczego ja tu o przeszłości prawię, choć ma być o nadciągającej teraźniejszości? Nie tylko dlatego, że przeszłość to jest dziś, tylko cokolwiek dalej. Bo chcę też przypomnieć jak wielki depozyt odziedziczyliśmy po przodkach, jaki skarb bezcenny, duchowy, przypadł nam w udziale – umiłowanie wolności. I jaki w związku z tym mamy obowiązek – przekazać go przyszłym pokoleniom.
U progu nowego roku trudno o optymizm
Mówi się, że głupimi łatwiej rządzić. To oczywista nieprawda, bo, jak słusznie zauważa inne powiedzenie, każdy głupi ma swój rozum. A skoro tak, to potrafi się od czasu do czasu odwinąć dręczycielom, przynajmniej w obronie swego najlepiej pojętego interesu. A bywa, że odwinie się również w obronie idei.
Najłatwiej rządzić przerażonymi. Mieliśmy tego dowód podczas pandemii. Obywatele tak zasobni w tradycje wolnościowe, powstańcze, strajkowe, wystraszeni trumnami z Bergamo dali się nie tylko wziąć na smycz i pozwolili założyć sobie na buzie kagańce, ale jeszcze złorzeczyli tym nielicznym zachowującym zdrowy rozsądek i poczucie smaku, który każe wyjść, skrzywić się, wycedzić szyderstwo/ choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała/ głowa (Zbigniew Herbert, Potęga smaku). Z wielkim smutkiem obserwowałem jak ludzie, których uważałem za wyznawców idei zawartej w cytowanym wierszu, nie dość, że bredzili, to jeszcze ubliżali tym, którzy nie dali sobie napluć w duszę. Myślę, że wielu Czytelników ma podobne doświadczenia.