Kompromitujący atak Gazety Wyborczej na jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego.
Autor publikacji Jasno widać, że to ściema, Marcin Kowalski dopuścił się skandalicznej manipulacji oraz naruszenia podstawowych zasad etyki dziennikarskiej.
W Gazecie Wyborczej z 7 czerwca 2013 r. ukazał się „reportaż” (cudzysłów - jak się za chwilę okaże - w pełni uzasadniony) Marcina Kowalskiego Jasno widać, że to ściema poświecony polskiemu jasnowidzowi Krzysztofowi Jackowskiemu i efektom jego wizji w sprawach, które stanowiły przedmiot dochodzeń oraz śledztw prowadzonych przez organy policji i prokuratury (chodziło w nich o zaginięcia ludzi, a także poważne przestępstwa kryminalne). Punkt wyjścia tekstu, o jakim mowa, było zwrócenie się przez Prokuraturę Okręgową w Katowicach do Jackowskiego o pomoc w ustaleniu okoliczności zaginięcia pewnej mieszkanki Czeladzi wraz z nadaniem mu statusu biegłego w toczącym się postępowaniu.
Ogólny wydźwięk wywodów M. Kowalskiego jest taki, że Jackowski to oszust, którego wizje nigdy nie sprawdziły się, a opowieści o jego sukcesach w odnajdowaniu osób zaginionych (lub ich zwłok) czy też ustaleniu ważnych z punktu widzenia organów ścigania okoliczności w prowadzonych przez nie śledztwach i dochodzeniach to jedna wielka ściema (słowo użyte w tytule publikacji).
Zamiast wdawać się w jałowe polemiki, przytoczone poniżej cytaty z publikacji z Gazety Wyborczej konfrontujemy ze skanami policyjnych oraz prokuratorskich pism znajdujących się w posiadaniu Krzysztofa Jackowskiego, a także spoczywających w archiwum naszej redakcji. Wszystkie one - w postaci reprodukcji oryginalnych dokumentów - zostały wydrukowane w dwutomowej książce Katarzyny Świątkowskiej i Krzysztofa Jackowskiego Zmarli mówią. Autobiografia Krzysztofa Jackowskiego wydanej w ub.r. przez Wydawnictwo Polskapresse sp. z o.o. oddział Prasa Bałtycka. Marcin Kowalski znał je, gdyż w swoim tekście parokrotnie się do tej książki odwołuje. Mimo to ani słowem o rzeczonych dokumentach nie wspomniał, dopuszczając się w ten sposób skandalicznej manipulacji dziennikarskiej, jaskrawo naruszającej zapisy Karty Etycznej Mediów (od sformułowanych w niej zasad prawdy i obiektywizmu poczynając, a na regułach medialnej uczciwości wolności i odpowiedzialności kończąc).
Dodajmy, że żenującą publikację Kowalskiego uzupełnia tekścik jego redakcyjnego kolegi Piotra Cieślińskiego (związany z działem nauki) Telepatia nie istnieje, którego autor, próbując uzasadnić wyartykułowaną w jego tytule tezę, podpiera się rozmową z osławionym… magikiem i iluzjonistą Randim (tym ostatnim „artykulikiem” zajmiemy się przy innej okazji, gdyż lansowane w nim brednie są wyjątkowo smakowite).
A teraz już cytaty z „Gazety Wyborczej” i skany policyjnych dokumentów pozwalające jednoznacznie ocenić wiarygodność sygnalizowanej publikacji.
Z badań przeprowadzonych przez Komendę Główną wynika, że ilość spraw, w których tzw. jasnowidze mieli być pomocni, waha się w granicach błędu statystycznego. Nie ma mojej zgody na legitymizowanie działań takich panów jak Krzysztof Jackowski. Za każdym razem, kiedy docierają do mnie sygnały o poważnym traktowaniu wskazań jasnowidzów z policji, prokuratury albo uczelni wyższych, protestuję i piszę listy. Napisałem też do prokuratora Jamrożego z Katowic. Zaproponowałem, żeby powołał na biegłego ducha.
(Wypowiedź byłego szefa dolnośląskiego oddziału Centralnego Biura Śledczego, Marcina Brzezińskiego)
To mitoman, oszust, medialny cwaniak - podsumowuje (Marek Jeleniowski – były policjant, obecnie radny w Bydgoszczy - przyp. NŚ). - Umiejętnie wykorzystuje dramaty rodzin szukających najbliższych. Działa według schematu. Wysłucha ze szczegółami relacji, na kartce papieru narysuje długopisem pseudomapkę, oznaczy „zbiornik wodny” i „kompleks leśny”, skasuje gażę, a rodzinę z mapką odeśle do policji. Następnie zadba o medialną promocję, najlepiej w tabloidach, bo nagonią kolejnych klientów. Obserwowałem tę prawidłowość przez 11 lat rzecznikowania. - Ile wskazań Jackowskiego było trafnych? - Zero. Zdarzały się trafienia, ale nie mają nic wspólnego z jasnowidzeniem. Radzi sobie w oczywistych sprawach typu: - zaginął grzybiarz, był widziany w zagajniku między stawami. Rodzina przeszukała lasek, nic nie znalazła. Jasnowidz wskazał, że zwłoki mogą być w stawie. Zadanie dla ucznia czwartej klasy szkoły podstawowej.
I jeszcze jeden cytat z tekstu M. Kowalskiego:
O opinię na temat skuteczności jasnowidza Jackowskiego proszę fundację ITAKA. To organizacja zajmująca się poszukiwaniem ludzi. Od 1999 r. pomogła w 10 tys. przypadków. - Nigdy w naszej historii nie mieliśmy sprawy, w której pomógłby jasnowidz - mówi Aleksander Zabłocki z ITAKI. W podobnym tonie od lat wypowiada się Mariusz Sokołowski, rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji. - Skuteczność tego typu działań jest bardzo nikła, wiele razy wprowadzili funkcjonariuszy w błąd, co niesie ze sobą stratę pieniędzy i czasu.
A to już zapowiadane dokumenty. Z braku miejsca ograniczamy się tylko do nielicznych, gdyż jest ich wielokrotnie więcej.
- Poprzedni artykuł
- Następny artykuł »»